Święta, Święta i po Świętach, ale nie zapominajmy o nich tak od razu. W polskiej tradycji choinki mogą gościć w naszych domach aż do 2 lutego i nie rezygnujmy z tego, tak samo jak ze świątecznych ozdób w mieszkaniu. Tak, wiem, że markety i centra handlowe serwowały nam tzw. "świąteczny nastrój" już od początku grudnia albo nawet wcześniej (niektóre tuż po Wszystkich Świętych) i można już mieć go dość, ale był to plastikowy wyrób made in china, czyli tzw. "tania dziadowizna", dosłownie i w przenośni. Może właśnie dlatego, że te przygotowania do Świąt trwają tak długo, same Święta, a zwłaszcza ich koniec zaskakuje mnie niespodziewanie każdego roku. W tym roku postanowiłam więc przedłużyć tę magiczną atmosferę tak długo, jak tylko się da. A co decyduje o tym, że w naszych świątecznie przybranych mieszkaniach jest "to coś"? (oczywiście oprócz naszej rodziny i przyjaciół, bo bez nich nawet najpiękniejsza choinka traci blask). Patrząc na tytuł mojego bloga, odpowiedź jest tylko jedna: szczegóły!
Weźmy pod lupę stojącą (lub wiszącą) w naszym pokoju choinkę. Jak wiele znajduje się na niej wspomnianej już wcześniej chińszczyzny? (A tak na marginesie, to podobno nie ma nic droższego od taniej dziadowizny i podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami!). I tutaj sama biję się w piersi i przyznaję, że skusiłam się kiedyś na tanie plastikowe bombki i gwiazdki z marketu, bo było ich po prostu dużo za rozsądną cenę. Przedstawicielami tej plastikowej masówki są też gwiazda i renifer, które dostałam od mamy (ją z kolei skusiły leżąc sobie na półce w Rossmanie wśród innych chińskich ozdób, które powoli przestają już być tanie, ale wcale przez to nie mniej chińskie). Nie da się też chyba kupić lampek choinkowych, na których nie byłoby napisu made in P.R.C lub podobnego. Jeżeli komuś się to udało - bardzo proszę o namiary! Natomiast lampki też mogą być różne. Moje są diodowe, przez co zużywają o wiele mniej prądu od tradycyjnych, a poza tym są całe białe, łącznie z kablem i wtyczką. Ponieważ trzy lata temu wymyśliłam, że moja choinka będzie cała biała (ewentualnie biało-srebrna) i do tej pory konsekwentnie się tego trzymam.
Jeśli więc nie chińszczyzna, to co? Tradycyjne
polskie rękodzieło! Jeżeli znamy choć podstawy szydełkowania, w internecie aż
roi się od wzorów, od najprostszych gwiazdek, do nieco trudniejszych dzwonków,
bombek i aniołków. Ja sporo gwiazdek zrobiłam sama, resztę ozdób kupiłam u mamy
kolegi, która sprzedaje swoje wyroby na Allegro (tam też należy szukać
najtańszych szydełkowych ozdób), kilka też wypatrzyłam na stoisku Szlaku
Tradycyjnego Rzemiosła Małopolski na Kiermaszu Adwentowym przed Galerią
Krakowską. Takie kiermasze odbywają się w większości miast, więc zawsze możemy
upolować na nich coś interesującego, a przede wszystkim coś z duszą.
Na tym samym stoisku kupiłam tradycyjne rajskie
ptaszki ze Stryszawy, jedyne nie-białe i nie-srebrne ozdoby na mojej choince
(nie było aż tyle niebieskich, ile chciałam, więc pozostałe pochodzą z
zaprzyjaźnionego sklepu internetowego Przed Wiekami).
Ozdoby świąteczne można kupić jednak nie tylko
zimą, moja frywolitkowa gwiazdka i aniołek zostały "upolowane" latem
podczas festiwalu ETNOmania w Wygiełzowie, imprezy związanej ze wspomnianym
wcześniej Szlakiem Tradycyjnego Rzemiosła Małopolski.
Natomiast po tegorocznym Kiermaszu
Bożonarodzeniowym na Rynku Krakowskim do kolekcji moich ozdób dołączyła
drewniana gwiazdka, którą pomalowałam na biało farbą akrylową, aby pasowała do
reszty.
Na sezonowych stoiskach koło Starego Kleparza udało mi się
też kupić przeźroczyste bombki, ale głównie dla mojej mamy, która zamierzała
okleić je gipiurową koronką i perełkami. Podobną bombkę kupiłam w zeszłym roku
i zauważyłam, że stają się one coraz bardziej popularne (były również do
kupienia na stoiskach koło Kleparza). Natomiast najprostszym sposobem na
ozdobienie przeźroczystej bombki jest włożenie do środka piórek (kilka lat temu
"wyprodukowałam" tak cały komplet). Oprócz piórek może to być sianko
lub każde inne ozdoby, jakie tylko zechcemy.
Nie można również zapomnieć o pachnących piernikach, które
tradycyjnie już pieczemy w domu przed Świętami. Obecnie w klepach dostępnych
jest całe mnóstwo kolorowych lukrów, polew i posypek w różnych kształtach, tak
więc każdy może wybrać taką gamę kolorystyczną, jaka mu odpowiada lub po prostu
zafundować sobie całą tęczę barw na choince i świątecznym stole.
Ostatnim moim odkryciem są styropianowe bombki z upięta na
nich wstążką, tzw. sposób na karczocha. Banalnie proste do zrobienia, a bardzo
efektowne. W okresie przedświątecznym takie styropianowe kule można kupić w
każdej pasmanterii i sklepie papierniczym.
Kończąc rozkładanie mojej choinki na czynniki pierwsze,
kończę jednocześnie mój wpis, aby nie przesadzić z długością, wszystko trzeba
dawkować z umiarem ;-) A na zakończenie bonus - przydatne linki oraz przepis na
pierniczki.
Szlak Tradycyjnego Rzemiosła Małopolski (informacje o
twórcach, najbliższych imprezach i warsztatach): http://szlakrzemiosla.pl
Pierniczki domowe
50 dag drobno rozgniecionego cukru wymieszać z 35 dag mąki
żytniej i 35 dag mąki pszennej. 10 dag miodu lekko podgrzać, dodać do tego 4 całe
jajka, 1 dag sody oczyszczonej i 2 opakowania przyprawy korzennej. Ciasto
dobrze wymieszać i odstawić na kilka minut. Następnie rozwałkować cienko,
wykrawać ulubione kształty i piec w średniej temperaturze.
Smacznego!