Dwa dni temu, 22 lutego, czyli we wspólnym dniu urodzin
założycieli skautingu - Roberta Baden-Powella i Olave Baden-Powell, skauci (w
tym polscy harcerze) na całym świecie obchodzili Dzień Myśli Braterskiej, czyli
World Thinking Day, w którym składali sobie życzenia, wspominali wspólne obozy
i wędrówki na szlakach harcerskiej przygody, urządzali spotkania i wieczornice.
W tym dniu nawet Ci, którzy już dawno zamienili harcerski mundur na coś bardzie
oficjalnego (bądź nie), przypominali sobie, jak to było siedzieć przy blasku
ogniska wśród przyjaznych twarzy i śpiewać przy wtórze gitary, czy wykonywać
niesamowite zadania na punktach kontrolnych rajdu czy biegu patrolowego.
Mnie również to nie ominęło, a nawet śmiem twierdzić, że był
to jeden z najlepszych okresów w moim życiu, chociaż z harcerstwem zetknęłam
się dość późno, bo dopiero w liceum. Do tej pory przechowuję w szafie mój
pierwszy mundur, który po reformie mundurowej kilka lat temu stał się niestety bezużyteczny. A szkoda, bo według mnie "stary" krój spódnicy zapinanej
z przodu na guziki był znacznie lepszy niż obecny, zapinany normalnie z boku. Nie
mówiąc już o tym, że lepiej dopasowywał się do sylwetki. Ta właśnie stara
spódnica harcerska zainspirowała mnie, aby na jej podstawie uszyć nową spódnicę
o takim samym kroju, skoro ten się sprawdził.
Przy pomocy szarego papieru sporządziłam wykroje
poszczególnych części, obrysowując je i zostawiając margines na zszycie. Trochę
trudniej było z górną częścią, gdzie znajdowały się zaszewki i musiałam sobie
wyobrazić, jak dużo więcej materiału tam zostawić. Materiał na spódnicę wyszukałam już wcześniej na Allegro,
był to drobniutki sztruks w kolorowe wzory. Okazał się idealny dla stawiających
pierwsze kroki w szyciu (czyli dla mnie), świetnie się układał, nie rozciągał i
nie miął. Dopasowałam do niego turkusowe guziki, a właściwie wymyśliłam sobie,
jakie chcę guziki, a potem znalazłam takie w pasmanterii w Galerii Krakowskiej.
Ceny tam mają niestety naprawdę kosmiczne, ale za to największy wybór guzików (i
nie tylko), jaki widziałam, więc traktuję tę pasmanterię jako ostatnią deskę
ratunku, jeśli już nigdzie nie mogę znaleźć tego, czego szukam.
Ostatecznie, z powodu moich niewielkich umiejętności
krawieckich, spódnica zapina się na zatrzaski, a guziki pełnią jedynie funkcję
dekoracyjną i maskującą. Zrezygnowałam też z niepotrzebnych kieszeni z przodu.
A ponieważ z wieloma projektami mam tak, że je zaczynam i porzucam, a potem
czekają na moje natchnienie, żeby je dokończyć, spódnica ta przeleżała się dwa
lata w szafie, zanim przyszyłam do niej guziki i zatrzaski. Ale efekt końcowy
prezentuje się naprawdę dobrze, a przede wszystkim, jest jedyna i
niepowtarzalna oraz ma swoją historię, którą Wam właśnie opowiedziałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz