No i nie udało mi się zmieścić z
wpisem w okresie świątecznym... Ale nic to, jak mawiał pan Wołodyjowski ;-). Zawsze
można się zainspirować na przyszły rok. W poprzednim wpisie skupiłam się na
ozdobach choinkowych, natomiast tym razem chciałam zaprezentować kilka ozdób
niekoniecznie na choinkę, którymi udekorujemy resztę mieszkania.
Kilka lat temu wymyśliłam i
konsekwentnie zrealizowałam projekt wieńca bożonarodzeniowego z białych
gałązek. Jego pierwotna wersja wyglądała następująco:
Za bazę posłużyła metalowa obręcz
wyszukana przez mojego tatę w piwnicy (nasza piwnica czasami mnie przeraża,
jest tam wszystko, dosłownie wszystko, czego akurat się potrzebuje, jakby
żywcem przeniesiona została z Hogwartu, gdzie służyła za Pokój Życzeń). Obręcz
była zielona, ale owinęłam ją zwykłą białą cienką wstążką do pakowania prezentów, taką jaką można
kupić w sklepie papierniczym lub markecie, kiedy zbliża się okres
"prezentowy". Głównym "budulcem" wieńca zostały pomalowane
na biało gałązki. Można pomalować je samemu, ja natomiast kupiłam je w
kwiaciarni, gdyż oprócz tylko pomalowanych były też takie z przyklejonymi
kawałkami sztucznego śniegu i brokatowymi gwiazdkami. Wiązki gałązek zostały
przymocowane wokół obręczy za pomocą białej nici szewskiej (kupiłam ją kiedyś w
sklepie z artykułami szewskimi do plecionek z koralików, gdyż jest bardzo
mocna). Na koniec całość została jeszcze raz, tylko już nie tak gęsto,
opleciona cienką wstążką i udekorowana kokardą z szerszej, biało-srebrnej
wstążki (pojawiają się one w okresie świątecznym w marketach i dyskontach, moja
była chyba kupiona w Lidlu lub w Biedronce). Można taką oczywiście kupić na
metry w pasmanterii, jednak wtedy wychodzi nieco drożej. "Wisienkami"
na torcie zostały trzy różne bombki przyczepione do dołu wieńca - szydełkowa
(kupiona w okresie świątecznym w Carrefourze), brokatowa (wypatrzona na
kiermaszu ozdób na Kleparzu) i przeźroczysta z białymi piórkami w środku
(własnoręcznie "wypchana" przeze mnie, piórka kupiłam w kwiaciarni).
W kolejnych latach wieniec z
wnętrza mieszkania powędrował na drzwi wejściowe, więc odczepiłam bombki, żeby
nic im się nie stało i tak już został. W tym roku natomiast znowu wrócił do
wnętrza, gdzie ozdabiał drzwi do pokoju. Przeszedł małą renowację - dodałam do niego
więcej gałązek i usunęłam te połamane (niestety, są bardzo kruche), a także
znalazłam dla niego nową funkcję - jako wieszak na kartki świąteczne. Wystarczy
tylko przyczepić je klipsami do grubszych gałązek.
Inną ozdobą, którą można zawiesić
na przykład na oknie lub lustrze (u mnie w końcu wylądowała na choince, ale na
oknie też swoje powisiała) jest śnieżynka wykonana z guzików. Zobaczyłam kiedyś
taką w świątecznej gazecie angielskiego Tesco i mnie oczarowała. Nie znalazłam
niestety nigdzie perłowobiałych guzików, jak w oryginale (w pasmanteriach
niezwykle ciężko o identyczne guziki aż w trzech rozmiarach), więc musiały mi
wystarczyć kremowe wyszukane na Allegro. Połączone cienkim drucikiem kupionym
kiedyś do produkcji biżuterii i malutkimi perełkami. Najróżniejsze wzory na
takie śnieżynki można sobie łatwo "wygooglać".
I jeszcze na koniec dzieło mojej
mamy, która zapaliła się w tym roku do oklejania bombek gipiurą. Ozdoba poniżej
powstała z recyklingu wyjątkowo brzydkiej bombki, która po zmyciu farby okazała
się srebrna, oraz naklejonych na nią fragmentów gipiury kupionej w niezawodnym
sklepie z materiałami na ul. Św. Filipa, który już wielokrotnie zaopatrywał nas
w tkaniny. Wykończenie z samoprzylepnych półperełek, które zostały mi kiedyś z
produkcji kolczyków, trochę szkoda, że ecru, a nie białe, ale też ładnie
wyglądają. Stojak wykonany przez mojego tatę.
Tak oto zamykam okres świąteczny, choinka rozebrana i zapakowana do pudła czeka na przyszły rok, a ja nieśmiało zerkam w stronę szuflady i pojemników, gdzie kryją się najróżniejsze niedokończone projekty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz